wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 11

Ucieczka
     Oszołomiona dziewczyna zemdlała. Kiedy znowu otworzyła oczy, znajdowała się w swojej tymczasowej sypialni.
     - To tylko sen. Nic się nie stało.  - Spojrzała na swoją rękę i jęknęła. - To się działo naprawdę? - zapytała w pustą przestrzeń.
     - No pewnie - odpowiedział jej głos.  Powoli odwróciła się, a jej oczom ukazał się Blaise.
     - Zab! - wykrzyknęła Lena i poderwała się z łóżka, żeby uściskać przyjaciela. - Czy... czy ja musiałam?  Dlaczego akurat ja? Ty też to masz? - Wskazała na Mroczny Znak. Blaise pokręcił głową. Lena opadła na łóżko i przekręciła się tak, aby ukryć łzy,  które zbierały się w kącikach jej oczu. 
     - Nie płacz, ej. Mi mają wypalić go jutro. Ciebie wybrali, bo jesteś dziewczyną z przepowiedni - bezskutecznie próbował uspokoić ślizgonkę.
     - O NIE! - krzyknęła. - Nie mogą ci tego wypalić. Nie pozwalam! - wydzierała się. - Uciekniemy stąd.  Dzisiaj - oznajmiła stanowczy głosem.
     - Nie ma jak - odpowiedział jej załamany przyjaciel.
     - Ej, koleś.  Jesteśmy ślizgonami!  Coś wymyślimy.
    Przez następne kilkanaście minut, Lena myślała jak się wydostać. W końcu jej wzrok padł na okno. Wtedy ułożyła w głowie plan. Wystarczy, że zejdą na dół przez okno. Wyglądnęła przez nie i stwierdziła, że jest za wysoko, żeby wyskoczyć.  Potrzebna lina. Zaczęła szukać po szufladach i szafkach. Znalazła.  Sprawnymi palcami zawiązała co metr supeł. Jeden koniec przywiązała kolumny, która podtrzymywała badaczom nad łóżkiem, a drugi wyrzuciła przez okno.
      Gotowe - oznajmiła. - Chcesz iść pierwszy? - Zabini pokiwał głową i zniknął na zewnątrz.
      Lena wzięła mały, czarny plecak. Wrzuciła szybko najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęła wychodzić za zewnątrz. Spojrzała w dół. Blaise na nią czekał w cieniu dworu. Właśnie przełożyła jedną nogę przez parapet, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich tata Draco. Kilkoma susami pokonał odległość między nimi, złapał dziewczynę za nadgarstek i wciągnął z powrotem do sypialni.
     - Ała! - wydarła się Lena. - Co ty robisz idioto?!
     - Wyrażaj się! - ryknął na nią pan Malfoy. - Masz.tu.zostać - powiedział przez zaciśnięte zęby. Machnął różdżką. Lina zniknęła, a w oknach pojawiły się kraty. Wyszedł i zamknął drzwi na klucz.
     Poczuła, że w jej kieszeni coś wibruje. Wyciągnęła to coś, co okazało się jej telefonem. Dzwonił Blaise. Odebrała.
     - Odsuń się od okna i znajdź nowy sznur - usłyszała w słuchawce. Wykonała polecenia. Kiedy odwróciła się, już z liną w rękach, zobaczyła, że krata zniknęła. Teraz szybciej niż wcześniej, wyszła za okno i zjechała po sznurze. Odetchnęła z ulgą, kiedy dotknęła stopami ziemi. Blaise wcisnął jej coś do ręki. Spojrzała na to w słabym świetle księżyca. To jej różdżka. Podziękowała i pobiegli przed siebie. Zatrzymali się dopiero jakiś kilometr od dworu. Zdyszani wpadli do przyulicznego baru. Kiedy tam weszli, Lena osłupiała. W środku stał jej ojciec. Pokazywał barmanowi jakieś zdjęcie, prawdopodobnie jej, ponieważ pracownik pokazał palcem wskazującym na nią. Dziewczyna pociągnęła Blaise'a za rękę i oboje czym prędzej wyszli z baru. Nie biegli długo, kiedy oboje zostali złapani za nadgarstki. Chwilę się szarpali, ale bez skutku.
     - Dziewczyno, gdzie ty byłaś? - zapytał ją ojciec bardzo poważnie, a wtedy... rozpoczęła się kłótnia rodzinna. Zabini oddalił się trochę, żeby nie słyszeć co mówią.
     - Nie powinno cię to obchodzić! Dalej mi nie wyjaśniłeś dlaczego zabiłeś Rudolfa! - krzyknęła zdenerwowana Lena.
     - To pomyłka. Wkręcono mnie! - bronił się.
     Dosyć długo trwała ich wymiana zdań. W końcu niespodziewanie Lena kopnęła go najmocniej jak mogła w kolano i zwołała przyjaciela. Uciekali. A jeśli ich życie zamieniło się ciągłą ucieczkę? Ile jeszcze wytrzymają? Nie wiedzieli. Po drodze wstąpili do opuszczonego domu, aby odpocząć. Rano obudziły ich syreny mugolskiej policji. Chcieli ich odwieść do Izby Dziecka. Zdążyli uciec. Znowu. Nie zatrzymywali się nigdzie na dłużej niż kilka godzin. Nie mogli. Ciągle ktoś ich gonił. Ciągle musieli uciekać. Mieli już dość.
     - Zab, ja tak dłużej nie mogę - oznajmiła siadając na kanapie w jednej z tanich knajpek.
     - Już niedługo. Mam takie... przeczucie. Jeszcze dzisiaj ktoś nas znajdzie. Jestem tego pewny. - Uśmiechnął się.
     - Obyś miał... - nie dokończyła, bo do lokalu wszedł profesor Dumbledore.
     Przywitał się i poprosił, żeby opowiedzieli, co tu robią i co się stało. Był dobrym słuchaczem. Nie przerywał im, chociaż kiedy Lena opowiadała o wypaleniu Mrocznego Znaku, na jego twarz pojawił się grymas. Kiedy skończyli opowiadać, dziewczyna zapytała:
     - Czy można to cofnąć? - zapytała jednocześnie wskazując na swoją rękę.
     - Niestety nie, panno Dollengenger. Ale możesz się starać mu oprzeć. To się może udać. A teraz, wracamy do Hogwartu.
________________________________________________
Tak, wiem. Krótkie i (przepraszam za wyrażenie) do dupy :C
Niestety jestem leniem, a w dodatku cierpię ostatnio na brak weny :C
Ale trudno. Macie tutaj rozdział. Proszę o SZCZERE opinie w komentarzach
(liczę na ciebie Darker, powytykaj mi wszystkie błędy, wiem jak to uwielbiasz)
+założyłam nowego bloga, tym razem o Igrzyskach
bardzo proszę o komentarze na nim :C 

13 komentarzy:

  1. pisz dalej i noe przestawaj ! nie martw sie ze nie.masz weny , całkiem dobrze ci idzie. Uważaj na niektore wyrażenia bo na początku jedno zdanie nie bardzo ci wyszło

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Pisz więcej! Każdy ( bynajmniej ja ) chce czytac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważaj na błędy , ale tak to cała historia w tym rozdziale świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Cie że wymyślasz takie coś! Czytam od początku i mnie strasznie nosi i nie moge usiąść na dupie bo nie ma wiecej :D CHCEM WIECEJ

    OdpowiedzUsuń
  5. jak dla mnie super! Wiem, jak to jest kiedy nie ma się weny, ale bardzo trudno jest opisać taką ucieczkę ;_: Czekam na następny, ale jak nie masz weny to nie pisz - po co się męczyć! Weny, weny i jeszcze milion razy WENY! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie próbuje coś napisać, bo przez święta mnie nie będzie :C Wielkie dzięki za komentarz i mam nadzieję, że następny rozdział będzie lepszy ;-;

      Usuń
  6. Świetne! Wpadłem na twojego bloga dzięki temu, że dałaś linka na moim blogu xD(Dziwnie to brzmi) Nie wygląda, żebyś nie miała weny... Znaczy rozdział jest dosyć krótki, ale pewnie jak sama zauważyłaś ja na swoim blogu o Ćwierćwieczu też mam takie krótkie ;C A i jeszcze nie wiem czy ja tylko tak mam czy wszyscy taki wygląd trochę bloga nie za ładny :c Nie mówię o nagłówku tylko o tle... nei ma go :c To chyba wina telefonu? Piszesz na telefonie? Jeśli nie umiesz czegoś ustawić to pisz :3 A i troszkę... mało opisów, ale wydaje mi się, że one na razie tutaj były zbędne :3 Ogólnie jest super i przepraszam za ten krótki kom :CCCCCCCCCCC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O... p ododaniu koma tło się poprawiło O.O

      Usuń
    2. Szablon robiła koleżanka, bo dla mnie kody CSS to czarna magia XD i bardzo dziękuję za komentarz, a jeśli chodzi o rozdział to pisałam przez telefon i dlatego jest więcej błędów ;-; a opisów mało, bo to jest jednym z moich najmniej ulubionych części rozdziałów :C

      Usuń
  7. Lubisz jak wytykam Ci błędy? Okay, spoko xD
    Nowe myśli ZAWSZE zaczynasz od nowego akapitu. Np tu: Dosyć długo trwała ich wymiana zdań. W końcu niespodziewanie Lena kopnęła go najmocniej jak mogła w kolano i zwołała przyjaciela. Uciekali. A jeśli ich życie zamieniło się ciągłą ucieczkę? Ile jeszcze wytrzymają? Nie wiedzieli. Po drodze wstąpili do opuszczonego domu, aby odpocząć. Rano obudziły ich syreny mugolskiej policji. Chcieli ich odwieść do Izby Dziecka. Zdążyli uciec. Znowu. Nie zatrzymywali się nigdzie na dłużej niż kilka godzin. Nie mogli. Ciągle ktoś ich gonił. Ciągle musieli uciekać. Mieli już dość.
    Pozwól, że rozwinę ^^
    Dosyć długo trwała ta wymiana zdań. Po jakimś czasie Lena kopnęła ojca jak najmocniej w kolano i zawołała przyjaciela z którym uciekła. Ich życie powoli, ale systematycznie zamieniało się w ciągłą gonitwę. Ile to mogło trwać? Nie wiedzieli, a co gorsza nie mieli pewności, czy wytrzymają.
    Krajobraz wraz z koażdym krokiem zmieniał się, kiedy oczom uciekinierów ukazał się stary i opuszczony dom, do którego, chcąc nie chcąc, wstąpili, aby trochę odsapnąć.
    Lena razem z Blaisem, nawet nie wiedzieli, kiedy zasnęli.

    *** - przerzut cza, Kaja^^

    Następnego dnia, Lenę obudził ryk syreny policyjnej. Najprędzej jak potrafiła obudziła Blaise'a, który słysząc przerażający dźwięk, zerwał się na równe nogi, po czym chwycił dziewczynkę na rękę i wybiegł z domu tylnymi drzwiami.
    Zbiegając po schodach usłyszeli za sobą krzyk jednego z policjantów:
    - Nie ładnie błąkać się samemu, nieprawdaż? - Podporucznik zdawał sie być rozbawiony. Blaise odwrócił się ostrożnie, twarzą do policjanta. Z początku uśmiechał się niewinnie, jednak zaraz potem plunął mężczyźnie w twarz.
    - Chciałem zabrać was do sierocińca po dobroci, ale chyba nie dajesz mi wyboru - burknął, wycierając twarz wierzchem dłoni.
    - Do widzenia, mugolu. - To zdanie wytrąciło policjanta z równowagi i z lekka oszołomiony nie zareagował na krzyk ślizgona. - Uciekamy, Lena!

    No i dalej sobie sama napisz, bo mi się nie chce.
    NIGDY nie pisz czegoś tak:
    - Mam.Cię.Dość - wycedził, przez zaciśnięte zęby, Lucas.
    - Mam cię dość - wycedził, przez zaciśnięte zęby, Lucas.

    Poza tym rozdział fajny, tylko krótki ^^ Czekam nn ;)
    MASZ DŁUGI KOMENTARZ, PODOBA SIĘ? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się podoba twój komentarz, Kasiu ;3 I serio, rozdział jest tragiczny i tragicznie krótki ;-; A to co napisałam w rozdziale jest takie beznadziejne, bo nie mam weny ;-; następnym razem będę ci wysyłać rozdziały zanim je udostępnię i mi je poprawisz xd

      Usuń
  8. i kolejny świetny rozdział! ^-^ jak ty to robisz?

    OdpowiedzUsuń