piątek, 28 marca 2014

Rozdział 10

Znowu żywa

     Mężczyzna wyszedł z cienia. Był dosyć wysoki, miał bardzo jasne i długie blond włosy, który były związane z tyłu głowy.  
     -Chodź za mną dziewczyno. Albo nie. Najpierw się przebierz. Czarny Pan nie może zobaczyć cię... tak ubranej. - Machnął różdżką i w ciemnym pomieszczeniu pojawiła się wielka, biała szafa. Drzwiczki otworzyły się same, z cichym skrzypnięciem. - Wybierz sobie coś - powiedział. - A jak skończysz, to zadzwoń tym dzwoneczkiem - mówiąc to włożył jej mały, ale ciężki dzwonek o dłoni. Chwilę później usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi. Zaglądnęła do szafy, a tam były prawie same sukienki. Dziewczynka przewróciła oczami i ubrała granatową sukienkę na ramiączkach. Niestety nie znalazła żadnych butów, więc stwierdziła, że pójdzie boso. Chwyciła mały dzwoneczek, który wcześniej położyła na podłodze i lekko nim potrząsnęła. Po kilku minutach drzwi otworzył... Draco?
     - Hej, Lena - przywitał się. - Udało nam się, co nie?
     - Co się udało? - zapytała zdziwiona.
     - No, rytuał. A właśnie, chodź. Czekaj na ciebie.
     - Kto? Czemu? - zasypywała pytaniami młodego Malfoy'a, który nie odpowiedział na żadne z nich. Zaciągnął ją za rękę do wielkiego pomieszczenia. Może nie aż tak, jak Wielka Sala w Hogwarcie, ale również bardzo duża.
     - Czy to panna Dollengenger, panie Malfoy? - zapytał mężczyzna siedzący tyłem do nich, a przodem do okna.
     - Oczywiście, Panie - odpowiedział drżącym głosem Draco. Mężczyzna wstał i kiedy już się obrócił w stronę drzwi, spojrzał na Lenę. Dziewczynka lekko powstrzymywała się od śmiechu. Ten gość nie miał nosa. W końcu nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
     - Co cię tak śmieszy? - zwrócił się do niej beznosy facet. Pomiędzy jednym napadem śmiechu, a drugim zdążyła powiedzieć: "tyniemasznosa". Draco złapał ja w pasie i wyciągnął z pomieszczenia na korytarz. Lena ciągle zanosiła się śmiechem, podczas gdy Malfoy miał śmiertelnie poważną minę.
     - Co ty sobie wyobrażasz? On uratował ci życie! Uspokój się, wejdź tam, przeproś i rób co ci każą.
     Lena wykonała polecenia przyjaciela. Czarny Pan, jak go wszyscy nazywali, kazał jej wyjść do pokoju przydzielonego tylko dla niej, a oni mieli się zastanowić, co z nią zrobić. Skrzat zaprowadził ją do odpowiedniego pomieszczenia. Stało tam łóżko, ta sama szafa, z której korzystała wcześniej i małe okno. Położyła się spać, ponieważ była zmęczona podróżą z Przejścia. O trzeciej rano przyszedł Draco i obudził ją. Założył na sukienkę czarną szatę z długimi rękawami i sięgającą do kostek. Poprowadził prawie śpiącą przyjaciółkę z powrotem do tej dużej sali. Zostawił ją na środku, a sam dołączył do okręgu,  gdzie stał Czarny Pan, pan Malfoy i tuzin innych czarodziei, których Lena nie znała. Voldemort zbliżył się do niej i powiedział:
     - Zostajesz śmierciożerczynią, moją poddaną. Od tej pory masz robić co ci każę. Podaj  mi rękę, dziecko.
     Lena nie chciała dać ręki nieznajomemu mężczyźnie, tym bardziej, że chciał, żeby była jego poddaną. Voldemort mocno chwycił jej nadgarstek, pociągną go do góry. Przybliżył swoją różdżkę do jej przedramienia. Z jej końca wystrzelił czarny wąż i czaszka, które chwilę poślizgały się po jej ręce, aby przybrać kształt Mrocznego Znaku na przedramieniu.
     - Od teraz jesteś moją poddaną, Leno Dollengenger. Zostałaś śmierciożerczynią.

__________________________________________________________
Jest nowy rozdział, ale nie jestem z niego zadowolona ;/
Nie wiedziałam za bardzo jak opisać te wszystkie wydarzenia i wyszło, co wyszło.
mam nadzieję, że da radę to przeczytać xd
z góry dziękuję za szczere komentarze :)

6 komentarzy:

  1. jedyne co, t napisałaś, że Draco po nią przyszedł, a potem, że stał w sali... tak poza tym cudooo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało, bardzo mało. Ale ona śmierciożercą? Nie dość, że wyskoczyłaś, że jest ślizgonką (co w przypadku pisarki - gryfonki jest dziwne), to jeszcze śmierciożerczynia? Kim jesteś i co zrobiłaś z Kają? :o

    OdpowiedzUsuń
  3. łoł, Lena śmierciożerca :D

    OdpowiedzUsuń